1.
Na codzień preferuję ciepły koloryt tego co noszę na głowie.
No i od zawsze nurtowało mnie pytanie "a jak by mi było w blondzie?"
Typowe rozterka kobiety, mam włosy kręcone, chcę proste, mam długie podobają się wszystkie krótkie fryzury.
Na szczęście warkocze ustrzegły moje włosy przed rozjasniaczami, wybielaczami, odbarwiaczami, a efekt podobny.
Dziś już mogę powiedzieć, żę blond to zdecydowanie nie mój kolor.
Zimne barwy nie leżą mi, aczkolwiek ładnie prezentowały się z zimowym krajobrazem w tle.
2.
Warkoczyki robione w Andrzejki, a więc w raczej tym chłodniejszym sezonie.
Mimo tendencji zaplatania w cieplejsze miesiące, postanowiłam ponosić je własnie zimą, aby pokazać, że można.
Opaska polarowa była świetnym rozwiązaniem, poniekąd kuzynka letniej chusty, turbanu.
Sprawdzały się też futrzane nauszniki, a nawet czapka.
Wbrew pozorom mycie warkoczyków zimą nie sprawiało większych problemów.
Wiadomo, że latem można spokojnie dać im wyschnąć na dworze.
Zimą potrzeba po prostu spokojnego dnia, w który można posuszyć włosy w domu lub suszyć je nocą.
Suszenie suszarką zwłaszcza włosów u nasady też dawało świetne efekty.
3.
Warto też wspomnieć, że ćwiczyłam z warkoczykami na siłowni, uprawiałam bieżnie i fitness, a nawet snowboard.
Wbrew pozorom zaplecione włosy, dobrze spięte nie sprawiają żadnych problemów podczas aktywności fizycznej, a nawet podczas uprawiania sportów zimowych.
Kolory: 613, siwy i fiolet
Sztuk 100
Czas roboty 10h
Jak na autozaplatanie z pomocą mamy całkiem dobry ;)
Dwudniowe warkoczyki:
A tak było po miesiącu:
A tak po dwóch:
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń